To był trudny pościg... tym trudniejszy, że wróg kontratakował wiejąc jak na skrzydłach.
Mimo naszej bojowej postawy zdołał okopać się na szczycie i stawił zawzięty opór.Najdzielniejsi z dzielnych nie obawiali się jego broni i atakowali zacięcie.
Straty były poważne. Mimo to po kazdym szturmie przegrupowywaliśmy się.



Takie klęski wzmacniają ducha.







Tylko wynik tych prób jest... można powiedzieć taki jak zwykle...
Wzorem ludziowego wielkiego kronikarza (mistrza dosładzania takich wydarzeń) Wincentego Kadłubka nie uznajemy się za zwyciężonych. Nasza sprawa jest słuszna... ale chwilowo jesteśmy zmęczeni tym zwyciężaniem. Jak przekociwnikowi zależy na jego pozycji, to niech sobie je weźmie.


Ostatecznie potrafimy uszanować wiek sędziwy...
Ale kiedyś urośniemy i nasze będzie zwycięstwo!




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz