26 lutego 2012 roku pożegnaliśmy Farelka. Stało się to nagle i zaskoczyło nas zupełnie, chociaż od dłuższego czasu był stary i słaby... i w zasadzie spodziewaliśmy się, że 18-letni kot może nie przeżyć kolejnej zimy. Ale zima właśnie się kończyła...
Jeśli ktoś prawie połowę życia spędził z wybujałą kocią osobowością, to raczej nie może się bez niej obyć później. Po kilku tygodniach zdecydowaliśmy, że jesienią przygarniemy jakieś Kocie Stworzenie... ale chcieliśmy, żeby upłynęło trochę czasu. Nie da się jednego kota zastąpić drugim kotem - to byłoby po prostu krzywdzenie takiego "następcy".
Taka decyzja wymaga czasu. Czas ma swoje wymagania i swój bieg... i podczas wyjazdu na urlop telefonicznie przygarnęliśmy Nanę, która w przeciwnym wypadku pożegnała by ten świat, dla niej do tego momentu dość okrutny.
Potrzeby Kota nie da się wypełnić nawet najmilszym psem, tym sposobem od września 2012 mieszka z nami również Puma.
Pumiasta miała 3,5 miesiąca, kiedy zaczęła u nas pracować nad rozwojem swojej kociej kariery. I tak się złożyło, że już po kilku miesiącach spotkała u Rodziców Kinię... która to Kinia wprawiła ją w zachwyt, zazdrość i podziw. Pumidło łaziło za nią przy każdej okazji i nacieszało się jej Osobowością... oraz chyba uczyło, jak być dorosłym Kociskiem. W każdym razie wpływ Kini na Pumiannę łatwo zauważyć.
Niezależnie od Kini i jej Wzorów Kociego Postępowania Pumisko miało poważny problem w postaci Nany. Przez dwa tygodnie Nana próbowała ją zjeść, ponieważ nie umiała poradzić sobie z obecnością kociaka. Trzeci tydzień przyniósł coś w rodzaju ostrożnego rozejmu i akceptacji... w samą porę, bo do tego momentu prawie nie spaliśmy.
A potem Nana odkryła Koci Potencjał Rozrywkowy i w efekcie obie zostały kochającymi się siostrami wspólnie roznoszącymi chatę i bojącymi się weterynarza. Nikt tak nie zwijał dywanu jak one.
Minęło jednak trochę czasu i Nana zaczęła wychodzić na dalekie spacery za miasto, ponieważ inaczej nie dało się jej odchudzić a tycie jest dla niej niebezpieczne. Na spacerach poznała Misię... i razem z nią dotąd buszuje jak szalona po krzakach. Ubocznym skutkiem tej zmiany zwyczajów jest to, że wraca zmęczona i nie ma czasu dla Kota w domu. Po prostu pada na swoje łóżeczko i warczy jak Puma ją zaczepia. Pumisko poczuło się odrzucone aż pochorowało się z rozpaczy... i z nudów.
Postanowiliśmy ją ratować.
I tak pojawił się Taro - półroczny kocurek, jedyny z piątki rodzeństwa, który przeżył mrozy.
Puma boczyła się dwa tygodnie ale w końcu go sprała... a potem wylizała i została jego ukochaną ciotką.
A mnie Ilonka sprezentowała nowy aparat, dzięki czemu mogę rejestrować ich akcje.
Ponieważ istnieje spore ryzyko, że fotki zwierzaków zatkają i zdominują bloga o rysunkach - założyłem coś osobnego, tylko ku czci zwierzaków.
Uwaga, nadchodzimy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz